W czwartek 13-tego z drukarni wyszedł na świat pierwszy numer Aktywnych Borów. Chciałoby się powiedzieć - nareszcie, bo przygotowania trwały sporo czasu. Warto jednak było wykazać się cierpliwością, bo efekt jest bardzo zadowalający.
Zdjęcia, o które baliśmy się najbardziej przy gazetowym papierze, wyszły w druku doskonale. Są wyraźne, nasycone kolorami. I o to chodziło.
Przez ostatnie dwa dni mogliśmy już przekazać pismo czytelnikom. Mieliśmy i mamy w związku z tym całą masę ciekawych spotkań. Dzisiaj dalsza ich część. Okazało się, że ludzie czekali na coś takiego, że takie pismo było potrzebne. Krótko mówiąc pismo zostało przyjęte entuzjastycznie :)
Dawno już nie mieliśmy tyle satysfakcji z dobrze wykonanej pracy co w tym przypadku. Oby tak dalej.
Gazeta jest, choć już teraz raczej była, dostępna w dużych centrach handlowych w Bydgoszczy, w bydgoskich hotelach Słoneczny Młyn i Pod Orłem. Dzisiaj paczki z gazetami wyjeżdżają do Trójmiasta, Poznania i Warszawy. Konsekwentnie tym samym realizujemy nasz plan. Będziemy w dużych miastach tam, gdzie najwięcej jest ludzi. Tam gdzie znajduje się najwięcej potencjalnych turystów, którym powiemy, że w Bory Tucholskie warto przyjechać, a tym którzy już kiedyś tu byli, o Borach przypomnimy.
Często słyszeliśmy w czwartek i piątek słowa - Bory? Jak byłam dzieckiem, to jeździłam tam z tatą! Muszę się znowu wybrać. - Otóż to, jeździmy po świecie, odwiedzamy dalekie kraje, a zapominamy o tym co mamy pod ręką. Będziemy wszystkim o tym przypominać.
Magazyn, wszędzie tam, gdzie się z nim pojawiliśmy, znikał w ekspresowym tempie. Dlatego też zapraszamy do "prenumeraty". Gazeta jest bezpłatna, więc jeśli pokryjecie koszty wysyłki pocztowej, to będziemy Wam ją wysyłać do domu. Zachęcamy do takiej formy czytelnictwa. Możemy, oczywiście, wysyłać jednorazowo wiele gazet, więc możecie nią obdarzyć przy okazji swoich znajomych.
Zainteresowanych prosimy o kontakt.
Pierwszy numer trafia właśnie do czytelników. Drugi kończymy przygotowywać. Pojawi się w nim tekst o naszym parku narodowym, będzie też o spływach kajakowych, ale tym razem już z wody, z kajaka. Popłyniemy najciekawszym odcinkiem Wdy i Wam o tym opowiemy.
Napiszemy także o dogtrekkingu. Ciekawej i coraz bardziej popularnej formie rekreacji i sportu z psem.
Będzie ciekawie, optymistycznie i kolorowo. I oby jak najdłużej.
Pozdrawiamy.
sobota, 15 czerwca 2013
środa, 5 czerwca 2013
Konno przez Bory Tucholskie
Jazda konna to ogromna przyjemność. Tak twierdzą wszyscy,
którzy jej spróbowali.
Zapraszamy także do przeczytania tekstu na o zwierzakach na blogu http://www.syberiada-adventure.blogspot.com/2013/06/zwierze-to-nie-rzecz.html
Kontakt z tak wspaniałym zwierzęciem jak koń, już sam w
sobie jest dla człowieka niezwykle atrakcyjny.
Koń jest tak różny od wszystkiego z czym mamy do czynienia
na co dzień, że wrażeń jakich podczas jazdy konnej doświadczamy, nie da się
porównać z czymkolwiek innym. Adrenalina, poczucie jedności z dużym
zwierzakiem... Do tego jeśli to wszystko ma miejsce w Borach, to mamy już
pełnię szczęścia. Leśne drogi tutaj wyjątkowo sprzyjają wypadom na końskim
grzbiecie. W Borach nie ma trudnych, niebezpiecznych dla człowieka i konia
tras. Piaszczyste podłoże dróg leśnych sprzyja końskim kopytom. Uroki
krajobrazu dostarczają estetycznych wrażeń.
Możemy jechać leśnymi duktami, włóczyć się wzdłuż rzek, czy
zapuszczać w cudowne rejony borowiackich łąk. Takie wypady na długo pozostaną w
naszej pamięci.
W Borach Tucholskich znajdziemy sporo ośrodków jeździeckich,
w których można zarówno uczyć się jeździectwa od podstaw, jak i doszkolić się w
tej niełatwej sztuce, czy wybrać na rajd.
Ponadto organizowane są tutaj bardzo ciekawe warsztaty i
kursy, jak choćby jeździectwa naturalnego, czy werkowania kopyt.
Z całą pewnością miłośnicy jazdy konnej i koni znajdą w
Borach swoje miejsce.
Zapraszamy także do przeczytania tekstu na o zwierzakach na blogu http://www.syberiada-adventure.blogspot.com/2013/06/zwierze-to-nie-rzecz.html
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Spływy kajakowe
Właśnie ze spływami kajakowymi wiele osób na pewno kojarzy
Bory Tucholskie. Nic dziwnego, wszak dwie największe rzeki przepływające przez
Bory, są dla kajakarzy wręcz idealne na krótszy, bądź dłuższy spływ.
Brda i Wda zapewniają kajakarzom niezapomniane wrażenia.
Kręte koryta i miejscami całkiem wartki nurt oraz liczne przeszkody w postaci
kamieni, czy zwalonych drzew tylko dodają atrakcyjności spływom.
Rokrocznie na spływy kajakowe wpadają w Bory tysiące ludzi.
Rzeki jednak są długie, więc trudno mówić o jakimś tłoku na nich. Całe
szczęście, bowiem jakaż przyjemność może być w przeciskaniu się między hordą
kajaków.
Rzeki zapewniają dobrą zabawę zarówno doświadczonym
kajakarzom jak i tym dopiero rozpoczynającym swoją przygodę z wodą. Dla
bezpieczeństwa warto jednak odpowiednio dla swoich umiejętności wybrać odcinek
rzeki, którym się spłynie. Wskazane też dla niektórych osób może się okazać
wcześniejsze popróbowanie na spokojniejszej wodzie. Stojącej, czy wolno
płynącej. Takie miejsca znaleźć można na jeziorach, czy Zalewie Żurskim.
Na terenie Borów Tucholskich działa sporo firm oferujących
wypożyczenie kajaka i pozostałego sprzętu oraz organizację spływów na obu
rzekach i większych jeziorach.
Firmy te także zapewniają transport na miejsce rozpoczęcia
spływu i z miejsca jego zakończenia. Jest to niezwykle wygodne. Docieramy do
siedziby takiej firmy. Zostawiamy tam swój własny samochód i już. Teraz możemy
spokojnie rozkoszować się atrakcjami spływu.
W sezonie należy tylko pamiętać o wczesnej rezerwacji terminu,
bowiem zainteresowanie spływami jest duże i może okazać się, że w wybranym
przez nas terminie nie dostaniemy już kajaka.
Czas trwania spływu może zamknąć się w kilku godzinach
spędzonych na wodzie, albo w kilku dniach. Wszystko zależy tylko od naszych
chęci i możliwości czasowych.
Na trasie przygotowano wiele miejsc biwakowych, gdzie można
rozbić namiot. Można też gdzieniegdzie wynająć pokój.
Większość jednak wybiera to pierwsze rozwiązanie. Pełen
wrażeń dzień zakończony przy ognisku, z gwiazdami nad głową i niekończącymi się
rozmowami, jest chyba dla turystów najpełniejszym sposobem podróżowania po
wodnych szlakach Borów Tucholskich.
Mamy już czerwiec, sezon się rozkręca. Jest coraz cieplej. Z
całą pewnością warto urządzić sobie wypad nad wodę z kajakiem w jedno z
uroczych miejsc Borów. Choćby tylko na jeden dzień, czy weekend.
sobota, 1 czerwca 2013
Kamienne Kręgi
Dzisiaj o atrakcji, której wręcz nie wypada w Borach Tucholskich pominąć. Można nawet pokusić się o żartobliwe stwierdzenie, że być w Borach i nie zobaczyć Kręgów, to tak jakby podczas pobytu w Egipcie nie widzieć piramid :)
No dobra kaliber porównania zbyt duży, ale niech będzie :)
Ten tekst ukaże się także w pierwszym wydaniu Aktywnych Borów, już za kilka dni.
"Kamienne Kręgi
Będąc w Borach Tucholskich koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce. Poczuć jego magię i tajemnicę. Zwłaszcza w dzisiejszych stechnicyzowanych czasach ma to wielkie znaczenie. Może dzięki kręgom uda nam się choć w minimalnym stopniu poczuć to, co dzięki zdobyczom cywilizacji, dawno już czuć przestaliśmy.
No dobra kaliber porównania zbyt duży, ale niech będzie :)
Ten tekst ukaże się także w pierwszym wydaniu Aktywnych Borów, już za kilka dni.
"Kamienne Kręgi
To przesycone aurą tajemniczości miejsce znajduje się 13
kilometrów od Czerska. I powinno być obowiązkowym punktem w planach każdego
turysty.
10 kamiennych kręgów kompletnych, 2 częściowe, 29 kurhanów,
obszar niemal 17 hektarów. To największy taki obiekt w naszym kraju.
Od zawsze owiane były aurą tajemniczości. Zwłaszcza dawniej,
kiedy wiedzę o świecie mocno wiązano z wierzeniami i religią. Przypisywano
wtedy kręgom magiczne moce. Widziano w nich zabawki olbrzymów, albo jak
niektórzy, zaklęte na skutek klątw w kamienie postaci. Dla wielu były także
miejscem spotkań istot z innych wymiarów, duchów, zjaw, wiedźm.
Zrozumienia istoty tego miejsca nie ułatwiała też obecność
osobliwego leja tuż obok jednego z kręgów. Krąży do dziś legenda, że lej
powstał kiedy stojąca w tym miejscu kaplica, czy kościół, została wciągnięta
pod ziemię. Do samego piekła najpewniej. Odtąd w niektórych momentach słychać z
wypełnionej wodą dziury odgłosy bijących dzwonów. Ponoć niejeden stracił tam
zmysły ze strachu, kiedy w ciemną noc wybrał się do kręgów po kamienie, które
zamyślił sobie użyć jako fundament pod swoją chałupę.
Naukowcy zajęli się kręgami w Odrach w drugiej połowie XIX
wieku. Pierwszymi badaczami byli Wilhelm Stryjkowski i Abraham Lissauer.
Przybyli tam w roku 1874. Zniszczyli w trakcie badań wiele jam grobowych i
poprzesuwali niektóre kamienie. Określili oni czas powstania kręgów na okres
neolitu. To przypuszczenie nie potwierdziło się w późniejszych badaniach.
W 1915 roku pojawił się w Odrach poznański mierniczy i
astronom Paul Stephan. Dokonał on dokładnych pomiarów topograficznych,
wyrysował mapę terenu z kręgami i kierunkami świata i na tej podstawie wysnuł
tezę, że kamienne kręgi były prehistorycznym kalendarzem, gdyż niektóre z nich
leżą na osiach wyznaczających dzień letniego i zimowego przesilenia. Mogły
zatem służyć swoim twórcom do obserwacji astronomicznych.
W roku 1926 badania kamiennych kręgów w Odrach rozpoczął
prof. Józef Kostrzewski, archeolog z Uniwersytetu Poznańskiego, późniejszy
odkrywca i badacz Biskupina. To wyniki jego badań obaliły teorię o neolitycznym
rodowodzie kręgów. Profesor Kostrzewski ustalił czas powstania tego obiektu na
początek naszej ery, co zostało również potwierdzone późniejszymi badaniami.
Mylił się jednak, co do tożsamości budowniczych. Przekonany
był bowiem, iż kręgi są dziełem Prasłowian. Co nie jest, jak się później
okazało, prawdą.
Od 1940 roku miejscem bardzo mocno interesują się Niemcy.
Naziści od początku swego panowania w Niemczech szukali wszędzie, gdzie tylko
mogli, pragermańskich korzeni. Nie ominęło to szaleństwo także i kamiennych
kręgów w Odrach. Na rozkaz Heinricha Himmlera miejsce zostało ogrodzone, aby
spokojnie prowadzić prace wykopaliskowe, które miały udowodnić germańskie
pochodzenie tego cmentarzyska. W przyszłości kręgi miały stać się celem
pielgrzymek narodu niemieckiego do „germańskiego sanktuarium” jak je nazywali.
Początek lat 60 – tych XX wieku to badania ekipy
Uniwersytetu Łódzkiego. Jej pracami kierował dr Jerzy Kmieciński. Dzięki tym
badaniom tajemnica kamiennych kręgów w Odrach częściowo została wyjaśniona.
Potwierdzono czas powstania kręgów określony niemal 40 lat
wcześniej przez prof. Kostrzewskiego. Jednak wskazano jako budowniczych nie
Prasłowian, lecz pochodzących ze Skandynawii Gotów, którzy przybyli w Bory
Tucholskie ok. 70 roku naszej ery. I zostawili nam w spadku wiele podobnych,
choć już nie tak okazałych cmentarzysk jak to w Odrach, rozsianych po Pomorzu.
Goci mieszkali na terenie dzisiejszej Polski przez około 150 lat, a po tym
okresie przenieśli się na prawą stronę Wisły, aby następnie stamtąd wyruszyć na
tereny dzisiejszej Ukrainy i nad Morze Czarne, a swą wędrówkę ostatecznie
zakończyć na półwyspach Apenińskim i Iberyjskim w VI wieku.
O ile obecność Gotów w Borach Tucholskich jest
niepodważalna, o tyle już nie ma absolutnej pewności co do tego, że to oni
właśnie byli budowniczymi kręgów. Niepodważalnym faktem jest, że uczynili tu
sobie cmentarzysko. Wiadomo także, że kręgi były miejscami, w których odbywano
wiece, a nawet chowano zmarłych. Ale czy przypadkiem Goci nie wykorzystali do
tego celu już istniejących kręgów? Tutaj naukowcy się wciąż spierają. Istnieją
bowiem różne teorie. Nie brakuje też hipotez zahaczających już o wiedzę
tajemną, kosmologię i tym podobne.. Ale nie może być inaczej skoro nauka nie
daje jednoznacznej odpowiedzi.
Bardzo prawdopodobna jest teoria mówiąca, że w czasie kiedy
Goci przybyli na te tereny, to zastali tam już istniejące kręgi. I wykorzystali
je do swoich celów. Dopuścił taka możliwość nawet ostatni z prowadzących tutaj
prace wykopaliskowe naukowców, profesor Tadeusz Grabarczyk, archeolog z Łodzi.
Kto je w takim razie zbudował? Być może ta tajemnica nigdy
nie zostanie już odkryta.
Bardzo ciekawe są przypuszczenia zwolenników innych hipotez.
Według Leszka Matela, znanego radiestety i autora książek o tematyce
psychotronicznej oraz badacza zjawisk paranormalnych, kamienne kręgi mogą być
pozostałością po wielkiej i starożytnej religii megalitycznej. Według niego
miała ona obejmować większą część ówczesnej Europy, a zwłaszcza tereny
dzisiejszej Wielkiej Brytanii, Skandynawii i reszty kontynentu europejskiego z
Półwyspem Iberyjskim i niektórymi wyspami Morza Śródziemnego włącznie. Jej wyznawcy
czcili Wielką Boginię matkę, bardzo istotny był dla nich też kult zmarłych
przodków. Kręgi były ich świętymi miejscami i służyły do różnych obrzędów.
Jednym z tych miejsc było słynne Stonehenge.
Czy ta teoria może być prawdziwa? Dlaczego nie?
Wielu ludzi mówi o szczególnej mocy terenu, na którym
znajdują się kręgi. W tej kwestii nie ma mowy o dywagacjach. Pomiary dają pełen
obraz. Chodzi mianowicie o promieniowanie terenu. Mierzy się je używając do
tego celu skali Bovisa określającej promieniowanie ciał fizycznych. Jego
wartość to zazwyczaj 10 000 jednostek. Przyjmuje się, że promieniowanie powyżej
wartości 50 000 to promieniowanie „boskie”. W Odrach mamy do czynienia ze 120
000 jednostek!
Taka wartość świadczy o wielkim ciśnieniu pod ciekami
wodnymi na tym terenie. Ma to ścisły związek z ruchami warstw skorupy
ziemskiej, zwłaszcza tymi wodonośnymi. Nie ma w tym niczego magicznego, choć
efekty tych zjawisk już jak najbardziej.
Dzięki tak wysokiemu
promieniowaniu przebywanie w jego zasięgu może mieć działanie terapeutyczne.
Wiele osób zaczyna odczuwać tutaj duży spokój, wycisza się. Ten niemal spokój
sprzyja medytacji, podczas których niektórzy widywali tutaj fantastyczne obrazy
widzieli zjawy, duchy i inne osobliwe postaci zaklęte w kamienie.
Istnieją także relacje
ludzi, którym przebywanie wśród kamiennych kręgów pomogło zwalczyć także
choroby ciała.
Kiedyś okoliczni
mieszkańcy bali się kręgów. Przerażały ich. Uważali je za miejsca przeklęte i
nawiedzane przez siły nieczyste. Ludzie nie pojmowali pozytywnej energii, którą
to miejsce emanuje.
Dzisiaj jest zupełnie
inaczej. Masa ludzi przechadza się całymi rodzinami wśród starożytnych kamieni,
siada na ławeczkach i stara się jak najbardziej naładować energią kręgów.
Będąc w Borach Tucholskich koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce. Poczuć jego magię i tajemnicę. Zwłaszcza w dzisiejszych stechnicyzowanych czasach ma to wielkie znaczenie. Może dzięki kręgom uda nam się choć w minimalnym stopniu poczuć to, co dzięki zdobyczom cywilizacji, dawno już czuć przestaliśmy.
Chyba warto w każdym
razie spróbować."
Subskrybuj:
Posty (Atom)